poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Główny bohater o imieniu Cheyenne to podstarzały i flegmatyczny rockman. Postanawia on odnaleźć nazistowskiego zbrodniarza, który poniżał i zabił jego ojca. Mężczyzna wyrusza w podróż, dzięki której odpowie sobie na ważne dla każdego człowieka pytania oraz odnajdzie w niej część siebie.

,,Porywający'', ,,wyśmienity'', ,,prześmieszny i wzruszający'' jedne z wielu pozytywnych komentarzy na temat tego filmu, niestety nie podpiszę się pod nimi. Dlaczego? Historia wydaje się być spójna i zrozumiała, nieszczęśliwy człowiek szukający swojej drogi, sensu życia pod przykrywką pomszczenia ojca. Ciekawa tematyka, gorzej z realizacją. Przez blisko dwie godziny oglądamy faceta, który za bardzo nie orientuje się w codziennym życiu, robiąc zakupy ludzie śmieją się z jego natapirowanych włosów i ostrego makijażu a jego posiłek to najczęściej odgrzewana pizza...dobrze, że chociaż wie jak ma na imię. Muszę jednak przyznać, że Sean Penn genialnie odegrał rolę zagubionego Cheyenne'a, jestem pod wrażeniem, spodobała mi się również charakteryzacja postaci. Do gustu przypadła mi ścieżka dźwiękowa tego filmu, miłe dla oka zdjęcia oraz tylko kilka zabawnych scen. Zakończenie też uważam za mocną stronę tego dzieła. Podsumowując - miało wyjść dramatycznie lub komediowo a było po prostu nużąco. Nie polecam na nudne wieczory - usypiający jak bajka na dobranoc. Mam mieszane uczucia, może nie do końca go zrozumiałam dlatego daję tylko cztery.



0 komentarze :

Prześlij komentarz