Scenariusz: Roman Polański, David Ives
Produkcja: Francja, Polska (2013)
Czas trwania: 96 min (1 h 36 min)
Gatunek: dramat, komedia
Obsada:
Emmanuelle Seigner - Wanda
Mathieu Amalric - Thomas
Roman Polański to reżyser, który mimo swojego wieloletniego stażu filmowego wciąż nie traci weny i zaskakuje kolejnymi dziełami. Po świetnej, udanej "Rzezi", filmowiec wraca z intrygującym tytułem "Wenus w futrze". Reżyser swoją najnowszą pozycję opiera na powieści Leopolda von Sacher-Masocha i sztuce Davida Ivesa. W fazach produkcji bardzo dużo mówiło się o tym filmie, ponieważ dzieło intrygowało swoją tematyką mocno zabarwioną seksualnością. "Wenus w futrze" opowiada historię Thomasa, który przeprowadza przesłuchanie do swojej nowej sztuki teatralnej. Pomimo wielu chętnych kandydatek nie jest przekonany do żadnej z nich. Pod koniec castingu zjawia się jednak tajemnicza Wanda. Kobieta wydaje się kompletnie nie pasować do sztuki. Reżyser z niechęcią pozwala jej się zaprezentować z każdą sceną bardziej ulegając urokowi kobiety.
Po wielkich, kasowych produkcjach Polański zamyka się w czterech ścianach. Tę zmianę możemy zauważyć w ostatniej, klaustrofobicznej "Rzezi". Po raz kolejny reżyser stawia na mocne dialogi i fabułę, dlatego "Wenus w futrze" to prawdziwa uczta dla smakoszy kina. Polański w swoim najnowszym filmie porusza bardzo ważną współcześnie tematykę niezależności kobiet. Wanda to symbol duszy każdej kobiety. Główna bohaterka jest nieprzeciętnie inteligentna i utalentowana, jednak ukrywa się pod pozorami wulgarnej, rozemocjonowanej desperatki. Jakież kobiety potrafią być sprytne i zwodnicze! Przez cały seans jesteśmy świadkami ewolucji Wandy, która manipulując Thomasem doprowadza go do skrajnych zachowań. Znudzony życiem reżyser ulega wszystkim czarom kobiety znajdując w niej swoją muzę. Wanda odmienia jego życie i dostarcza mu wrażeń, których mężczyzna - tego możemy być pewni - nigdy nie zapomni.
Dwójka bohaterów to prawdziwi profesjonaliści, którzy po zakończonych aktach i scenach doskonale wiedzą jak się zachować. Widzowi ciężko natomiast nadążyć za dialogami, ciągłymi przerwami oraz wtrąceniami w scenariuszu. Ten seans to ciągły rollercoaster, który wznosi na wyżyny, a następnie ogromną prędkością powoduje skurcze w żołądku. Wszystko doprawione jest jednak szczyptą humoru, a Polański dodatkowo po mistrzowsku operuje ironią. Metaforyzując daje ogromne pole do popisu wyobraźni widza. "Wenus w futrze" to tylko szkic historii, którą musimy dopowiedzieć (i opowiedzieć) sobie sami. Ostatecznie widz nie może się oprzeć uwodzącej Wandzie i zatraca się w tym seansie pełnym seksualnego napięcia. Klimatyczną aurę tworzy odpowiednie oświetlenie, które jest idealnie dopasowane do każdej sceny. Ubogą scenografię tuszują zmienne kostiumy i ukradkiem tworzone fryzury oraz makijaże. Za świetne zdjęcia odpowiada Paweł Edelman, a oprawę muzyczną przygotował jeden z lepszych kompozytorów, Alexandre Desplat.
Zdania na temat gry Emmanuelle Seigner są mocno podzielone. Jedni są zachwyceni jej wcieleniem w postać, a inni twierdzą, że aktorka kompletnie nie pasuje do roli Wandy. Osobiście podzielam zdanie obu stron i wiem, że ten efekt został z góry zamierzony, a Seigner podołała zadaniu. Świetny duet z aktorką stworzył Mathieu Amalric, który dał popis swoich umiejętności aktorskich i wraz z partnerką hipnotyzował na ekranie.
"Wenus w futrze" to popisowe dzieło Polańskiego, który wraz z wiekiem zaczął interesować się ludzkimi interakcjami. Film jest dowodem na ogromny warsztat i klasę reżysera, gdyż został doceniony przez widzów, krytyków, a także przez nagradzających, bo brał udział w konkursie głównym na rozdaniu nagród w Cannes. "Wenus w futrze" to nie tylko znakomita pozycja dla kinomaniaka, ale przydatny tytuł dla każdego mężczyzny. Dzieło Polańskiego jest kluczem do odgadnięcia odwiecznej zagadki "Jak zrozumieć kobietę?". Poprawka. Jednym z miliarda kluczy.
Mnie ten film się bardzo podobał. Dawno nie widziałem Polańskiego w tak dobrej formie. Minimalistyczny charakter jest tym, co lubię. Rola Emmanuelle Seigner podejrzewam, że wzbudza przede wszystkim wątpliwości z uwagi na stan cywilny aktorki. W mojej opinii świetnie zagrała. Natomiast dobranie Mathieu Amalrica sprawia wrażenie autobiograficznego charakteru tego dzieła. Ale oczywiście to nie prawda...
OdpowiedzUsuńByłam zachwycona filmem, formą Polańskiego, odwagą, by rozegrać akcję między dwójką aktorów w czterech ścianach. Wyszło świetnie. Twój tekst też bardzo mi się podoba. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń