niedziela, 19 stycznia 2014

Reżyseria: Lars von Trier
Scenariusz: Lars von Trier
Produkcja: Belgia, Dania, Francja, Niemcy Wielka Brytania (2014)
Czas trwania: 122 min (2 h 2 min)
Gatunek: dramat, erotyczny

Obsada:
Charlotte Gainsbourg - Joe
Stellan Skarsgård - Seligman
Stacy Martin - Młoda Joe
Shia LaBeouf - Jerome
Christian Slater - Ojciec Joe


Lars von Trier to zdecydowanie bardzo wyrazista postać w świecie filmu. Kontrowersyjny i niezależny reżyser swoją najnowszą produkcją wzbudził niemałe zainteresowanie. O "Nimfomance" było głośno już podczas kwestii doboru aktorów. Kolejne spekulacje dotyczące pikantnych scen i granic, do których posunie się Duńczyk stworzyły prawdziwą machinę reklamową wokół dzieła. Gdyby zapewnień było mało smaczkiem może okazać się fakt, iż reżyser nakręcił tak dużą ilość materiału, że jego wersja filmu miała trwać... 5,5 h. Po ostatecznej decyzji producentów obraz skrócono i zamknięto w dwóch częściach. W swoim nowym dziele von Trier przedstawia losy Joe, którą uratował starszy mężczyzna. Kobieta opowiada mu swoją historię życia opierającą się na seksualnej żądzy i chorobie jaką jest nimfomania.


Do duńskiego reżysera przez dłuższy czas byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Kiedy trzy lata temu pierwszy raz spotkaliśmy się z von Trierem na seansie "Melancholii", raczej nie przypadliśmy sobie do gustu. Przesadnie depresyjny klimat filmu wydawał mi się zbyt dramatyczny i pretensjonalny. Wtedy obiecałam sobie, że nie będę więcej sięgać po twórczość tego reżysera. Pojawienie się intrygującego tytułu "Nimfomanki" ponownie rozbudziło we mnie chęć przekonania się co do von Triera. Ochota sprawdzenia nowego dzieła rosła proporcjonalnie do mojej obawy wobec filmu i późniejszego zawodu. Nawet nie przypuszczałam, że seans tak mnie oczaruje. Von Trier podjął się tematu nimfomanii z odpowiednią dawką obiektywizmu. Reżyser nie moralizuje, nie osądza, nie wybiela. Poprzez dwie bardzo zróżnicowane światopoglądowo postacie zawsze wyraża odmienne spostrzeżenia na dany temat. Podczas rozmów bohaterowie obnażają swoje dusze, dlatego z łatwością możemy przeniknąć do ich umysłów i tworzyć własne portrety psychologiczne. Dzięki licznym, idealnie rozłożonym retrospekcjom, dodatkowo wzbogaconymi o podrozdziały, obserwujemy życie głównej bohaterki. Każde słowo, które pada z jej i Seligmana ust jest moment później zobrazowane na ekranie.


Von Trier oprócz seksualnej dosłowności bawi się metaforami i porównaniami. Poza wędkarskimi zestawieniami pojawia się także ciąg Fibonacciego czy polifonia Bacha. I nic nie jest tutaj kwestią przypadku. Reżyser tak chętnie (i często) podkreśla świat fauny, żeby udowodnić nam poziom zezwierzęcenia, do którego w filmie jest nam bardzo blisko. Naszej bohaterce potrzeba tylko zaspokajania podstawowych potrzeb fizjologicznych kierowanych przez jej instynkt i popęd. Von Trier stara się unikać patetyczności oraz sentymentalizmu, dlatego często ironizuje i wplata obrazy, które wywołują mimowolny uśmiech na twarzy. Wszystko utrzymuje jednak chłodną aurę włącznie z kadrami Manuela Alberta Clara. W tle pobrzmiewa "Führe mich" Rammsteina, które dla mnie już na zawsze pozostanie nieodłączną częścią "Nimfomanki" czy choćby równie mocne w odbiorze "Born to be wild".


Reżyser kusi sławnymi i debiutującymi nazwiskami. W tej części gwiazdą jest Stacy Martin, którą możemy zobaczyć na ekranie po raz pierwszy (i to w całej okazałości). Odważna decyzja, a jej dalsze skutki będziemy obserwować w filmografii aktorki. Ważnym ogniwem jest Shia LaBeouf, który po tragicznych "Transformersach" stara się zdobyć uznanie krytyków. Aktorowi bardzo zależało na tej roli jak sugerują liczne historie i plotki związane z jej zdobyciem. W każdym razie - opłaciło się, bo Shia absolutnie rozkochuje w sobie widza. Otwartego i wzbudzającego sympatię słuchacza odgrywa Stellan Skarsgård. Wspaniale partneruje poobijanej i zmęczonej Charlotte Gainsbourg, którą bliżej poznamy w drugiej części "Nimfomanki". Rozhisteryzowana Pani H, czyli Uma Thurman absolutnie porywa emocjami podczas swojego krótkiego epizodu.


"Nimfomanka" nie jest filmem dla wszystkich. "Nimfomanka" wymaga zrozumienia. "Nimfomanka" potrzebuje dotarcia do najgłębiej zakopanych uczuć i pragnień. Do widza należy rozwikłanie zagadki nimfomanii. A może to nie jest hiperseksualność? A może problem tkwi na nizinach duszy? Film von Triera w swojej prostocie rodzi niewyczerpalną liczbę pytań. Jeżeli od zwyczajnego zachodu słońca wymagasz więcej niż inni to jest to film dla Ciebie. "Jedynym jej grzechem było to, że zawsze chciała więcej". Filmowy-Świat nie boi się zgrzeszyć czekając na drugą odsłonę "Nimfomanki".

0 komentarze :

Prześlij komentarz