
Scenariusz: Wojtek Smarzowski
Produkcja: Polska (2014)
Czas trwania: 95 min (1 h 35 min)
Gatunek: dramat
Obsada:
Robert Więckiewicz - Jerzy
Julia Kijowska - Ona
Kinga Preis - Mania
Andrzej Grabowski - Granada
Arkadiusz Jakubik - Terrorysta
Wojtek Smarzowski nie daje o sobie zapomnieć. Po głośnej i docenianej "Drogówce" reżyser ponownie wkracza do kin z impetem. Poprzedni film Smarzowskiego zgromadził na salach kinowych łącznie ponad milion widzów. "Pod Mocnym Aniołem" w premierowy weekend obejrzało aż 253 937 osób, co sprawia, że film jest nie tylko najlepszym otwarciem roku, ale i w dorobku reżysera. Twórca swoje nowe dzieło opiera na powieści Jerzego Pilcha o tym samym tytule. "Pod Mocnym Aniołem" opowiada historię Jerzego, który jest pisarzem posiadającym wyniszczający go nałóg - alkoholizm. Na ekranie ujrzymy jego zmagania z uzależnieniem oraz chęć pokonania choroby dla miłości swojego życia.
Smarzowski lubi chwytać się mocnych tematów i ostro uderzać w widza. Wszyscy spodziewali się po "Drogówce" spokojnej, żartobliwej historii z alkoholem w roli głównej. Zwiastun i humorystyczne hasła tak nas przygotowywały. Nic bardziej mylnego. "Pod Mocnym Aniołem" to bardzo gorzka mieszanka procentów, wymiocin, kału i wszechobecnego brudu. Dzięki temu realizmowi, alkoholizm poznać możemy z bliskiej perspektywy. STOP. Może jednak sami jesteśmy najbliżej? Smarzowski przecież daje do zrozumienia, że jest to nie tyle film dla Polski, co o Polsce. Szara, ojczysta rzeczywistość, w której piją bo lubią; piją, gdy jest źle i piją, gdy jest dobrze - śmiać się czy płakać? Podobnie jest z "Pod Mocnym Aniołem", w którym dwa skrajne uczucia ciągle się mieszają, ale żadne z nich nie wydaje się być dobrą reakcją na film. Ciężko stwierdzić, co Smarzowski chciał osiągnąć najnowszym tytułem. Kontrowersję? Było. Wzmożenie dyskusji o szkodliwości alkoholu? Nic nie pomoże. Za to reżyser chętnie pokaże nam w jakiej rzeczywistości żyjemy i w jakim bagnie się taplamy.
"Pod Mocnym Aniołem" to ciężki seans dla oka i umysłu. Przy współpracy z Tomaszem Madejskim, reżyser charakterystycznie operuje zbliżeniami, oddaleniami oraz chłodnymi barwami. Po raz kolejny bawi się zdjęciami a'la found footage i zabiera nas w pijacką podróż Jerzego. Aby zwiększyć wrażenia trzęsie kamerą, zatacza pełne koła wokół bohatera i ciągle urywa film. Uczucie wszechobecnego chaosu choć wzmaga doznania, bardzo irytuje, aż w pewnym momencie... nudzi? Poza wizualnymi nieprzyjemnościami Smarzowski nie traci swojego stylu, bo wie jak wymęczyć widza. Wychodząc z kina pozostajemy jeszcze w odorze mocnego anioła i nie mamy ochoty wracać po więcej. Mimo wszystko pozostaje niedosyt, bo poza delirycznymi omamami nie widać tutaj niczego innego. Gdzie samotność? Bezsens i cel upojenia?
Żałuję, że "Pod Mocnym Aniołem" sprawia wrażenie niedokończonego i zbyt otwartego filmu. Gdzie się podziały te emocje ze wspaniałej "Róży", mojej ulubionej pozycji u Smarzowskiego? "Pod Mocnym Aniołem" jest podobny do "Drogówki". Niestety w hierarchii filmowej widnieje niżej niż poprzednie dzieło reżysera. Miało być mocniej, ostrzej, a gwałt, który miał zostać dokonany na umyśle i duszy widza bardziej przypomina samogwałt oraz zastój w filmografii Smarzowskiego.
Bardzo dobra recenzja!
OdpowiedzUsuńOsobiście odebrałam ten film bardzo podobnie- im bardziej reżyser chciał widza wczuć w 'rolę' alkoholika (tak jak piszesz- drgania kamery, urywane sceny, dudnienie) tym bardziej mnie to irytowało i po pewnym czasie nawet znudziło.
Jeśli podoba Ci się tematyka, z całego serca polecam "Wszyscy jesteśmy Chrystusami"- moim zdaniem lepsze i pełniejsze ujęcie problemu. :)
A ja zostanę przy tym, ze według mnie Anioł to jeden z najlepszych filmów Smarzowskiego. Róża, powszechnie zachwalana nie podobała mi się wcale i wiem, ze ta opinią mogę wyjść na ignorantkę. A polskie dramaty to chyba jedyne kino, którym możemy sie chwalić zagranicą :)
OdpowiedzUsuń