Reżyseria: Rob Reiner
Scenariusz: Aaron Sorkin
Produkcja: USA (1992)
Czas trwania: 138 min.
Gatunek: Dramat
Obsada:
Tom Cruise - Por. Daniel Kaffee
Demi Moore - JoAnne Galloway
Jack Nicholson - Nathan R. Jessep
Kevin Bacon - Jack Ross
Kevin Pollak - Sam Weinberg
Kiefer Sutherland - Jonathan Kendrick
W kolejnej odsłonie cyklu ,,Klasyki kina'' pragnę zaprezentować film w reżyserii Roba Reinera ,,Ludzie honoru''. Poczułam nieodpartą chęć przybliżenia tego dzieła, ponieważ rzadko się o nim napomina i nie jest doceniane, na tyle, na ile powinno. Film opowiada historię dwóch żołnierzy - Dawsona i Downeya, którzy zostają oskarżeni o morderstwo swojego kolegi Santiago. W trakcie procesu obrońcy Kaffee, Galloway i Weinberg odkryją zjawisko ,,fali'', która mogła być powodem śmierci starszego szeregowego Williama.
Największym atutem dzieła jest doskonały scenariusz. Autor sztuki, na podstawie której powstał film i jednocześnie scenarzysta, Aaron Sorkin odwalił kawał dobrej roboty. Mężczyzna znany obecnie z ,,The Social Network'' i ,,Moneyballa'', spisał się naprawdę świetnie. Na pewno jest to jeden z najlepszych debiutów w kinie. Najbardziej podoba mi się w ,,Ludziach honoru'' operowanie wątkami, które przeplatają się ze sobą i tworzą świetnie skonstruowane i przemyślane dzieło. Również bardzo mocną i chyba najważniejszą kwestią są dialogi. Czasem nawet ciężko za nimi nadążyć, ale niezaprzeczalnie ukazują one kunszt aktorski i prawdziwy dar przekonywania odtwórców. W pewnym momencie, sami nie wiedząc kiedy, przenosimy się na salę sądową i zasiadamy w ławie przysięgłych analizując każdy szczegół. Nie brakuje przy tym emocji, które wyrzuca się wraz ze słowami w trakcie seansu. Czasem możemy tu napotkać kilka błędów logicznych, choćby w przypadku niewyjaśnionej i błędnie ujętej sprawy z kwasem mlekowym, czy złej ilości odznak Daniela, który ma zaledwie 9-miesięczny staż. Zasłużony pozytyw należy się za ukazanie tej postaci. Początkowo bohater nie rozumie prostych sądowniczych pojęć, nigdy nie był na sali sądowej i nie grzeszy inteligencją, a później wiedzie się swoim największym atutem - efektywnym instynktem. Niewiarygodne jest również, ile można wynieść pozytywnego z tego seansu. Temat honoru, żołnierskich wartości, odwagi czy oddania za ojczyznę nie jest tutaj obcy. Jestem niesamowicie poruszona tym faktem i myślę, że każdy po obejrzeniu zmieni swoją postawę wraz z bohaterem. Moment, w którym Dawson salutuje Danielowi to najpiękniejsza i najbardziej wzruszająca scena, na którą warto było czekać przez cały film.
Zdziwił mnie właściwie znikomy przejaw muzyki. Mówi się, że dopełniłaby całość, ale osobiście uważam, że w tym przypadku zabrałaby połowę niezbędnego show.
Gwiazdorska obsada dźwiga tutaj ogromny ciężar. Tom Cruise (Daniel Kaffee) ma w sobie coś swojskiego, co sprawia wrażenie zwykłego chłopaka z miasta. Mnie przekonują jego cudowne uśmiechy i niesamowite wpasowanie tego aktora w tło całej historii. Śmieszy mnie natomiast kreacja Demi Moore (JoAnne Galloway), nie wiem czemu, ale w każdym (obejrzanym przeze mnie) filmie wygląda na szaleńczo zakochaną, co przywodzi na myśl komedię romantyczną. Cieszę się, że sprawy pozostały jednak na swoim miejscu inaczej zniszczyłyby całą atmosferę. Nominowana do Oscara kreacja Jacka Nicholsona (Nathan R. Jessep), to wspaniale ukazana postać. Nicholsonem zachwycam się za każdym razem, ponieważ ma ogromny talent do odgrywania roli bad guy'a. Warto wyróżnić też Kevina Bacona (Jack Ross), do którego mam słabość, za jego świetną postać oskarżyciela. W pozostałych rolach, nieco mniej charyzmatyczni Kevin Pollak (Sam Weinberg) i Kiefer Sutherland (Jonathan Kendrick).
Fenomen ,,Ludzi honoru'' polega też w dużej mierze na jego uniwersalności. Film jest dla tych, którzy rozumieją na czym polega honor, czym są ukazane wartości, ale i dla tych, którzy są tych cech pozbawieni. To jest naprawdę piękne, kiedy film uczy tak praktycznych rzeczy. Właśnie przez takie seanse, nigdy nie tracę wiary i jestem przekonana co do tego, że pasja związana z kinem nie jest tylko bezsensownym wpatrywaniem się w ekran.
Wspaniały film, wspaniali aktorzy i jakże wspaniała recenzja!
OdpowiedzUsuńTen film i ta recenzja to ambrozja!!!
OdpowiedzUsuń