poniedziałek, 24 czerwca 2013

Reżyseria: Zack Snyder
Scenariusz: David S. Goyer
Produkcja: Kanada, USA, Wielka Brytania (2013)
Czas trwania: 143 min. (2h 23min)
Gatunek: akcja, sci-fi

Obsada:
Henry Cavill - Clark Kent/Kal-El
Amy Adams - Lois Lane
Michael Shannon - Zod
Diane Lane - Martha Kent
Russell Crowe - Jor-El
Antje Traue - Faora-Ul


 Reżyser "300", "Watchmen. Strażnicy", "Sucker Punch" - Zack Snyder wraca przebojowo z najnowszym filmem ,,Człowiek ze stali''. W produkcję obrazu o Supermanie z kopalni DC Comics zaangażował się także Christopher Nolan, który jest obecnie prekursorem w tworzeniu nowoczesnych postaci superbohaterów. Film zapowiadany na największe widowisko 2013 r. (na które Filmowy-Świat bardzo czekał), opowiada historię Clarka Kenta - przybysza z planety Krypton o nadprzyrodzonych zdolnościach. Bohater będzie zmuszony walczyć o planetę z złowrogimi przybyszami z Kryptona jako Superman - człowiek ze stali.


 Świat dorobił się już świetnego Batmana, Iron Mana, Thora, Wolverine'a, Spider-Mana, Kapitana Ameryki, ale ciągle czuł niedosyt. Lukę zapełnić miał Superman, najbardziej znany bohater komiksowy świata. Zack Snyder podjął się tego wyzwania i przeniósł historię na duży ekran z pomocą Davida S. Goyera. Zaangażowanie dwóch wizjonerów - Nolana i Goyera było niestety dużym błędem, mimo wcześniejszej współpracy przy "Batman: Początek". Pierwszy z nich tworzy postacie superbohaterów bardziej ludzkie, klimat jest podniosły i poważny. Drugi natomiast nastawiony jest głównie na zrobienie show i multum akcji. Połączenie tych dwóch czynników obrazuje nieciekawym według mnie efektem. W filmie od razu można zauważyć, która część przysługuje konkretnemu scenarzyście. Uwielbiam Nolana, dlatego pierwsza połowa filmu wydaje mi się zdecydowanie lepsza, naładowana emocjonalnie. Druga natomiast to zbiór efektownych (i nieprzemyślanych?) walk. Zdaję sobie sprawę, że superbohaterzy są stworzeni do bronienia świata i scenariusz Supermana miał być tak brutalny. Obrona w wykonaniu Człowieka ze stali przynosi jednak więcej strat niż korzyści. Gdy na ekranie pojawiają się po kolei niszczone budynki, jedyną reakcją jest znany obecnie facepalm, chociaż kto bogatemu zabroni? W końcu budżet filmu wyniósł 175 mln dolarów.


 Najmocniejszym punktem całego dzieła jest Henry Cavill, który wciela się w postać głównego bohatera. Nie znam obecnie żadnego aktora, który pasowałby do tej roli tak bardzo jak Cavill. Pomijając już kwestie samego wyglądu, Henry świetnie sprawdził się w kreacji Supermana i nie mogę się doczekać aż ponownie założy swój bohaterski kostium w kolejnej części. Nieco mniej przypadła mi za to do gustu Amy Adams (Lois Lane), która bardziej pasowałaby do roli dziewczyny Spider-Mana a nie Supermana. Charyzmatycznym przeciwnikiem tytułowego bohatera jest generał Zod, którego odgrywa świetny Michael Shannon. Myślę, że jest to przełomowa rola w jego karierze. Bardzo dobrze na ekranie spisała się także Diane Lane, przybrana matka Clarka Kenta oraz Russell Crowe - Jor-El, ojciec Kal-Ela.


 Nie jest to film, którym można się spokojnie delektować - dynamiczne, szybkie ruchy kamery sprawiają, że zapadamy w trans i nie możemy się oderwać od ekranu. Za zdjęcia odpowiada Amir M. Mokri, twórca kadrów do "Transformers 3" czy "Pana życia i śmierci". W tle pobrzmiewa wspaniała, mroczna, zwycięska muzyka, której twórcą jest nie kto inny jak największy wirtuoz muzyki kina - Hans Zimmer. Całość dopełnia niewymuszony, lekko wprowadzony humor, który rozluźnia patetyczną atmosferę.


 Mimo niedoskonałości i kilku błędów uwielbiam "Człowieka ze stali". Nie przepuszczam żadnego filmu o superbohaterach. Fascynacja fikcyjnymi postaciami jest obecnie utożsamiana z chęcią posiadania ideału, materiału do którego chcemy dążyć, a także wielkiego "S" na piersi Supermana oznaczającego nadzieję. Z przykrością jednak stwierdzam, że powoli moja cierpliwość wobec tego trendu się wyczerpie. Kończy się system ochronny.


2 komentarze :

  1. Wybieram się do kina w czwartek i jestem obojętny, choć opinie przeważają raczej na tą pozytywną stronę :) A do budżetu wkradła Ci się chyba literówka, ponieważ powinno być chyba mln :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie, www.filmowe-abecadlo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za poprawkę, zwykła literówka od dolarów. :)

      Usuń