Scenariusz: Tom Ford, David Scearce
Produkcja: USA (2009)
Czas trwania: 99 min (1 h 39 min)
Gatunek: dramat
Obsada:
Colin Firth - George Falconer
Julianne Moore - Charley
Nicholas Hoult - Kenny Potter
Matthew Goode - Jim
Jon Kortajarena - Carlos
"Samotny mężczyzna" to debiut filmowy Toma Forda, uznanego projektanta modowego. Niegdyś dyrektor kreatywny marek Gucci, Yves Saint Laurent, a obecnie sygnowanej swoim nazwiskiem, w 2009 roku podjął się ekranizacji powieści Christophera Isherwooda o tym samym tytule. Film opowiada historię profesora uniwersyteckiego, George'a Falconera, który traci ukochanego w wypadku samochodowym. Tytułowy bohater będzie musiał stawić czoła bolesnej tęsknocie i pustce dnia codziennego.
Bardzo prawdopodobne jest to, że większość z was zada sobie pytanie: "Co projektant mody może wiedzieć o reżyserii filmów fabularnych?". Błąd! Żaden z nowych tytułów nie zwrócił tyle mojej uwagi co film Toma Forda. "Samotny mężczyzna" to nostalgiczna opowieść przepełniona bólem po stracie ukochanej osoby. Odmienna orientacja seksualna głównego bohatera (genialna rola Colina Firtha, nominowana do Oscara) sprawia, że historia nie ma wymiaru wymuszonej, łzawej historyjki, ale potęguje poczucie osamotnienia. Szesnaście wspólnych lat w ukryciu - delikatnie porusza problem braku akceptacji społeczeństwa - więc śmierć partnera również musi pozostać dla świata tajemnicą. Doprowadzony na skraj psychicznej wytrzymałości podejmuje desperackie próby odebrania sobie życia (zwróćcie uwagę na komiczną scenę na łóżku podczas wybierania najlepszej opcji). Jednak nawet w najbardziej melancholijnym okresie życia można dostrzec przebłyski optymizmu. Przyjemny wieczór w towarzystwie starej przyjaciółki, przypadkowe spotkanie z kuszącym młodzieńcem - Kortajarena tutaj niczym grecki bóg, à la współczesny James Dean - czy studentem, który zafascynowany jest jego osobą. Te chwile sprawiają, że George Falconer zapomina o swoim osamotnieniu i poddaje się pozytywnym, choć ulotnym emocjom. Nie jest to stała zachowań, ale pojedyncze klatki wklejone do taśmy życia w beznadziei.
"Samotny mężczyzna" pojawia się tutaj głównie z powodów audiowizualnych. Minimalistyczne, ale perfekcyjne dopracowanie scenografii zostało wyróżnione Satelitą. Warto zwrócić uwagę na kostiumy (zawód zobowiązuje!) Arianne Phillips, które współgrają z makijażem, biżuterią, a nawet otoczeniem. Wysmakowany styl, pozbawiony nadętych kreacji, a zastąpiony znakomitą jakością wykonania, to coś co cechuje film Forda. Najważniejszy aspekt "Samotnego mężczyzny" stanowią zdjęcia. Eduard Grau oscyluje między szarością, chłodnym błękitem, aż po delikatną żółć i zmysłowe połączenie czerwieni oraz różu. Dostosowanie nasycenia zależy od emocji, które bohater odczuwa przy każdej sytuacji. W tle udręki Falconera pobrzmiewają wspaniałe kompozycje Abla Korzeniowskiego, naszego rodaka, w szczególności emocjonalny "Stillness of the mind" (sic!).
Film Toma Forda jest dziełem skończonym. "Samotnego mężczyznę" dopracowano i na polu fabularnym, i na audiowizualnym. Wielu może uznać debiut projektanta za flegmatyczny, a nawet nudny, ale moja miłość do "Single Mana" zrodziła się właśnie dzięki minimalizmowi, statyczności, klimatowi lat .60, przewijającej się gdzieś w tle stylizowanej Bardotki oraz podstawie filmu: bolesnej historii o stracie i wewnętrznej izolacji. Nie wiem czy życie jest silniejsze od śmierci, której przedsionkiem jest samotność. Wiem, że miłość była silniejsza od obu.
Nie miałam pojęcia, że reżyser jest (był?) projektantem mody! To komplement, bo tak jak napisałaś - w jego filmie nie ma reżyserskiej amatorszczyzny.
OdpowiedzUsuńJa mam często tak, że dobry film doceniam (tak naprawdę) dopiero kilka miesięcy po jego obejrzeniu - jeśli nie mam problemu z przywróceniem w pamięci różnych, ważnych scen - to uznaję taki obraz za naprawdę dobry. Czytając Twoją recenzję uświadomiłam sobie, że taki właśnie jest "Samotny mężczyzna" :)
P.S. Bardzo mi się podoba szata graficzna Twojego bloga!
Pozdrawiam :)