czwartek, 15 września 2016

 Reżyseria: Pedro Almodóvar
Scenariusz: Pedro Almodóvar
Produkcja: Hiszpania (2016)
Czas trwania: 96 min (1 h 36 min)
Gatunek: dramat

Obsada:
Emma Suárez - Julieta
Adriana Ugarte - Młoda Julieta
Daniel Grao - Xoan
Inma Cuesta - Ava
Michelle Jenner - Beatriz


Po ostatnich, bardzo udanych przygodach we współpracy produkcyjnej w postaci "El Clanu" i "Dzikich historii", Almodóvar wraca na reżyserskie tory. Zainspirowany trzema opowiadaniami ("Szansa"/"Wkrótce"/"Milczenie") Alice Munro, prezentuje historię Juliety. Kobieta po stracie męża i ucieczce nastoletniej córki próbuje ją odnaleźć oraz pogodzić się z duchami przeszłości. Zapowiedź fabuły nie obiecuje niczego wyjątkowego, nie pozostawia złudzeń co do tego, że takich historii o katharsis widzieliśmy już w kinie wiele. Ale nie to wydaje się być esencją, którą można wydobyć z dzieł hiszpańskiego reżysera.

Przede wszystkim Almodóvar ma wielki talent do tworzenia sytuacji filmowych, emocjonalnych połączeń między bohaterami, którzy prowadzeni przez reżysera oddają życiową naturalność przedstawianych scen. Po nieco lżejszych tematycznie "Przelotnych kochankach", "Julieta" jest powrotem do najlepszych czasów, spod znaku tragifarsy. Z tym wyjątkiem, że twórca wyzbywa się już farsy, na rzecz poważniejszych tonów. Najnowszy film Almodóvara to sieć refleksji nad przeszłością, która wymaga wybaczenia innym oraz samemu sobie. To też historia o przemianie i godzeniu się ze sobą po zawodzie młodzieńczą wiarą w constans. Pośród tych skomplikowanych procesów, reżyser nie zostawia miejsca na śmiech czy groteskę.


Sztandarowymi punktami dzieł hiszpańskiego reżysera są też opowieści o kobietach. O kobietach magnetyzujących i niebanalnych, wrażliwych, choć silnych. Pierwiastek żeński króluje również w "Juliecie" zarówno na pierwszym, jak i drugim planie. Młodsza Julieta, odgrywana przez piękną Adrianę Ugarte, jest szaloną i pełną zapału kobietą, kiedy starsza wersja (Emma Suárez) zostaje tylko jej depresyjnym cieniem. Żeńskie tło uzupełnia też demoniczna Marian (Rossy de Palma) i namiętna rzeźbiarka Ava (Inma Cuesta). Mężczyźni w "Juliecie" stanowią zaledwie tło, a kiedy już się pojawiają, to tylko po to, aby podkreślić portrety bohaterek i stworzyć dla nich odpowiednią sytuację planową.

Almodóvar nie prowadzi widza tylko oczywistymi tropami. Czasem bawi się dosłownością metamorfozy w scenie wycierania włosów ręcznikiem, czasem pokaże szlafrok w Klimtowskim stylu, a i zmieniający się sposób ubierania bohaterki oraz zawartość torebki nie są tutaj przypadkowe. Choć "Julieta" nie znajdzie się na liście topowych filmów tego reżysera, to na pewno warta jest poświęconego czasu. Ta piękna sztuka stwarzania odpowiednich momentów, to jedna z umiejętności za którymi tęskniłam i które sprawiają, że seans "Juliety" jest tak hipnotyzujący. Cieszę się, że znów można zobaczyć Almodóvara w dobrej formie.


0 komentarze :

Prześlij komentarz