niedziela, 25 stycznia 2015

Reżyseria: Alejandro González Iñárritu
Scenariusz: Alejandro González Iñárritu, Nicolás Giacobone, Alexander Dinelaris, Armando Bo
Produkcja: USA (2014)
Czas trwania: 119 min (1 h 59 min)
Gatunek: dramat, komedia

Obsada:
Michael Keaton - Riggan Thomson
Emma Stone - Sam
Zach Galifianakis - Jake
Edward Norton - Mike
Naomi Watts - Lesley

Chyba nikt nie spodziewał się, że Alejandro González Iñárritu po czterech latach powróci na ekran z taką mocą. O "Birdmanie" mówi się dużo nie tylko na obradach jury kolejnych konkursów (wraz z "Grand Budapest Hotel" zdobył najwięcej nominacji do Oscara), ale także wśród widzów, którzy przyczynili się do masowego sukcesu filmu. Twórca "Biutiful" i "Babel", przedstawia postać Riggana Thomsona, zapomnianego aktora, który pragnie odbudować swoją karierę i pozbyć się ciężaru najważniejszego wcielenia w swoim zawodowym życiu - tytułowego Birdmana.

Nie da się uniknąć wrażenia, że Iñárritu stworzył film niemal biograficzny obsadzając w głównej roli Michaela Keatona, który na przełomie lat '80 i '90 przeżywał rozkwit swojej kariery. Burtonowskie "Batmany" zrobiły z niego prawdziwą gwiazdę, a kiedy odciął się od grania Człowieka-Nietoperza, jego kolejne produkcje przestały wzbudzać zainteresowanie. Iñárritu dał Keatonowi szansę na zmierzenie się z duchem przeszłości i wcielenie się po raz kolejny w postać superhero, tym razem w Człowieka-Ptaka. Zgorzkniały bohater walczy - i dosłownie, i w przenośnym znaczeniu tego słowa - ze swoim alter ego przemierzając ulice Nowego Jorku. W międzyczasie tworzy sztukę na Broadwayu, która jest wulgarnym, niezorganizowanym i improwizowanym projektem.


Rzeczywistość "Birdmana" staje się bliska widzowi ze względu na płynność kamery, która stale podąża za bohaterami. Emmanuel Lubezki wykonał solidną robotę w tworzeniu iluzji (czy to jeszcze iluzja?) jednego ujęcia, prawie wyzbywając się cięć. Kamera wędruje od postaci Michaela Keatona (Oscar w kieszeni), jego uzależnionej od narkotyków córki (Emma Stone!), przez Naomi Watts, odmienionego Zacha Galifianakisa i Edwarda Nortona, który nosi w sobie fightclubowy posmak. Całość przyozdabia jeden motyw perkusyjny.

"Birdman" zawiera prawie wszystkie aspekty, które lubię we współczesnym kinie: psychologiczne wątki superbohaterów i człowieka upadłego utrzymane w oryginalnej oprawie. "Birdman" jest szalony, zabawny, groteskowy, to prawdziwe show i jednocześnie zachwycający spektakl teatralny. Mam przeczucie, że "Birdman" będzie "Wilkiem z Wall Street" 2015 roku, a sam tytuł pozostanie na gorącej liście aż do końca tego filmowego roku.


0 komentarze :

Prześlij komentarz