środa, 7 maja 2014

Reżyseria: Jan Ole Gerster
Scenariusz: Jan Ole Gerster
Produkcja: Niemcy (2012)
Czas trwania: 83 min (1 h 23 min)
Gatunek: dramat, komedia

Obsada:
Tom Schilling - Niko Fischer
Marc Hosemann - Matze
Friederike Kempter - Julika Hoffmann
Michael Gwisdek - Starzec
Justus von Dohanányi - Karl Speckenbach


Dopiero po dziewięciu miesiącach od światowej premiery, w polskich kinach studyjnych narodziło się dzieło debiutującego Jana Ole Gerstera. „Oh, Boy!” ma już na koncie Europejską Nagrodę Filmową i może się poszczycić nominacją do nagrody głównej, gdzie rywalizował w wybornym towarzystwie „Wielkiego Piękna” czy „Konesera”. Niemiecka, niezależna produkcja przyciąga uwagę pozostałych europejskich państw historią Niko Fischera, który porzuca studia i włócząc się po zakątkach Berlina, szuka spełnienia w codziennym, czarno-białym i monotonnym życiu.



Zanim skoczna, niezrównoważona i beztroska, w zamiarach francuska, ale nadal amerykańska, „Frances Ha” rozkochała w sobie serca widzów i stała się „Woodym Allenem w spódnicy”, „Oh, Boy!” od miesiąca widniał w repertuarach kin. Jan Ole Gerster w przeciwieństwie do Noaha Baumbacha prowadzi czarno-białą rzeczywistość w spokojniejszym i bardziej stabilnym tonie. Niemiecki debiutant nie jest natarczywy światopoglądowo, nie narzuca i nie zarzuca swoich wizji. „Oh, Boy!” wydaje się być półtoragodzinnym, beznamiętnym spacerem po nieodkrytej i nieokreślonej duszy głównego bohatera. O ile ma to wydźwięk raczej negatywny, posiada w sobie pewien urok i zagadkowość, którą cenię w tym filmie najbardziej.

„Oh, Boy!” streszcza codziennego, życiowego pecha w odcieniach głębokiej, naciągniętej szarości. Niko Fischer (Tom Schilling) prezentuje raczej bierną postawę wobec życia i trudno o nim więcej powiedzieć ponad to, że rzucił studia, stracił prawo jazdy, ma problemy z alkoholem i posiadał szyderczą naturę w odległej przeszłości. Ciężko stwierdzić kto zgotował mu ten los, bo sam swojej winy, widocznie nie odczuwa, a usposobienie ma raczej pretensjonalne. Nie umie (i chyba nawet nie chce) rozstrzygnąć tego czy to świat jest mu obojętny, czy może jest na odwrót. Między nim, a drogą do szczęścia i wyzwolenia stoi ogromny mur zbudowany ze słodko-gorzkiej żałości, która stale rośnie i nie sprzyja bohaterowi w poszukiwaniu własnego ego.



Film Jana Ole Gerstera wydaje się spójny i kręcony na raz, w którym skromność w akcje nie szkodzi, a jedynie buduje kolejne, minimalistyczne kadry. Można naprawdę się zauroczyć ową prostotą i wrażeniem wszechobecnej, kojącej ciszy, bo „Oh, Boy!” jest krótkim spacerem po Berlinie i nędznym, smutnym życiu, gdzie brak morałów czy wyjaśnień. Tak jak w szarym, codziennym życiu, nie ma co liczyć na metamorfozy charakterów i odpowiedzi na zadane pytania. Pozostaje tylko masa niedopowiedzeń i on jeden, ginący i gnijący pośród tłumu. Mały człowiek.


2 komentarze :

  1. bałam się tego filmu trochę, bo 'Frances Ha' mnie rozczarowała - bohaterka mimo że przesympatyczna, to irytowała mnie podejmowaniem kolejnych i kolejnych kiepskich decyzji. po opisach i recenzjach, gdzie porównań pełno, spodziewałam się kolejnego wkurzającego, rozmemłanego bohatera, a tutaj pozytywne zaskoczenie.

    Frances stara się, zmaga, miota, a Niko cofa się o krok od świata, obserwuje, zastanawia się i dzięki temu my również uzyskujemy pewną perspektywę. podoba mi się zdanie, że 'nie umie rozstrzygnąć tego czy to świat jest mu obojętny, czy może jest na odwrót'.

    pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę jednak wycofanego Niko Fischera niż irytującą Frances. :)

      Usuń