sobota, 17 listopada 2012

 ,,Przed świtem - część 2'' to ekranizacja powieści Stephenie Meyer ,,Przed świtem'', najbardziej wyczekiwanej przez fanów, choć ostatniej części. Czy również przez krytyków i całą resztę, która nigdy nie potrafiła odnaleźć się w tej historii? Zdobywca Oscara, Bill Condon zrealizował dwa ostatnie epizody i trzeba przyznać, że zrobił to całkiem nieźle. Widzimy ciekawe ujęcia czy sprytne sztuczki, aby ukryć trudności w kręceniu niektórych scen. Scenariuszem zajęła się - zresztą jak w poprzednich filmach - Melissa Rosenberg i zadanie miała niełatwe - streścić wiele wydarzeń w spójną całość, opierając się na najważniejszych wątkach z książki. Tutaj, niestety tylko skrótowo potraktowano poboczne wydarzenia, ale nie będę nad tym ubolewać - nigdy nie da się stuprocentowo oddać historii zawartej na papierze. Najważniejsze pytanie dotyczące ostatniej części, które zadaje sobie wielu kinomaniaków brzmi jednak: Czy zaryzykować i zobaczyć finał sagi, która nie ma dobrej opinii w świecie filmu? Sama muszę przyznać, że ,,Przed świtem - część 2'' podnosi nieco poprzeczkę.

 Szczęśliwe życie ukochanych - Belli i Edwarda oraz ich małej córeczki Renesmee zostanie zagrożone. Volturi, chętni do każdego starcia z Cullenami nie odmówią okazji do odwiedzenia rodziny. Gdy dostojni władcy dostaną informację o potencjalnym złamaniu prawa przez Cullenów, postanowią się z nimi zetrzeć. Wszystko to z powodu Renesmee, która jest pół-człowiekiem, pół-wampirem...

 Już na początku szczerze przyznaję, że gdybym nie przeczytała książki, pewnie oceniałabym ten film jako  poprawny/dobry. To co pokazuje film, to tylko skrót powieści, dlatego rodzi się wiele pytań i napływa nowa fala krytyki, ponieważ działania bohaterów nie są całkowicie wyjaśnione. W tej części Bella jako nowonarodzona będzie silniejsza niż pozostałe wampiry - świetnie ukazuje to scena, w której siłuje się z umięśnionym Emmettem na rękę i bez trudu wygrywa, bije Jacoba czy po prostu przytula Edwarda - wywołuje to mimowolny uśmiech na twarzach widzów. Nie powinno też dziwić szarpanie się z tygrysem, skakanie po wysokich skałach czy niesamowita szybkość. W finale sagi podoba mi się najbardziej rozwinięcie akcji, w której biorą udział wampiry różnego pochodzenia, od Alaski po Amazonię - urozmaica to serię. Śmieszy mnie trochę ta skrajność, przykładowo jeżeli kobiety pochodzą z Amazonii to od razu wyglądają jak te znane nam ze starożytnych legend. Tak czy inaczej ich obecność pokazuje ogrom zasięgu prośby Carlisle'a. Rozbawił mnie użyty motyw świecących gwiazdeczek (?) gdy Bella doznawała orgazmu, kochając się z Edwardem w swoim małym zakątku. Słyszałam też skargi na doklejoną komputerowo twarz Renesmee do ciała, ale sama nic takiego nie zauważyłam. Ciekawą gratką dla fanów, którzy nie czytali książki może być nowy dar, który pojawi się u jednego z głównych bohaterów. Najlepszą jednak sceną, najbardziej emocjonującą i wyczekiwaną jest bitwa. Ten celowy zabieg reżysera był co najmniej genialny! W ,,Przed świtem 2'' jest więcej akcji, mniej monotonnej i mdłej atmosfery, a cały obraz dopełnia muzyka, która nadaje odpowiedni klimat.

 Nienawiść do wampirzej serii wzięła się głównie ze... słabej gry aktorskiej. Często możemy się spotkać z opiniami o drewnianej Kristen Stewart czy o nieco melancholijnym Robercie Pattinsonie. Szczerze mówiąc, Kristen nie jest złą aktorką. Warto wspomnieć jej role z ,,Welcome to the Rileys'' czy w ,,The Runaways''. Widocznie nie czuje się dobrze w kreacji Belli Cullen. W ostatniej części użyła więcej niż jednej miny, niestety to za późno na zatarcie złego wrażenia. Trzeba jednak przyznać, że w żadnej roli nie wyglądała tak pięknie i zadbanie. Podobnie jest z Robertem Pattinsonem, który sam wyraził chęć grania w ambitniejszych produkcjach. Do jego tymczasowych osiągnięć można wliczyć kreacje z filmów ,,Twój na zawsze'' czy najnowszego ,,Cosmopolis'', który w pełni odkrył jego możliwości. Kierowany chęcią obrony Renesmee, Jacob - Taylor Lautner, znów pokazał tors, tym razem przed ojcem Belli, co przy kontekście sytuacji, było dość zabawne. Taylor niestety nie rozwinął się aktorsko, a jego role nie zachwycają. Reszta rodziny Cullenów: Carlisle - Peter Facinelli, Esme - Elizabeth Reaser, Alice - Ashley Greene, Jasper - Jackson Rathbone, Emmett - Kellan Lutz, Rosalie - Nikki Red - to ciekawe role drugoplanowe, każdy z nich ma historię, które wyjaśnione były w poprzednich częściach, dlatego czuć między nimi prawdziwe więzy rodzinne. Mackenzie Foy w roli Renesmee świetnie się sprawdziła, wyglądała naprawdę uroczo, choć mam wrażenie, że jej rolę zepchnięto na drugi plan, a przecież to ona jest główną bohaterką wydarzeń...
 Na tle gwiazd filmu, wyróżniały się inne wampiry, choćby Zafrina - Judith Shekoni, Vladimir - Noel Fisher i Henri - Guri Weinberg, którzy mieli świetny akcent, czy Benjamin - Rami Malek. Moimi ulubionymi postaciami z całej sagi są Volturi. Ich dostojność, idealny ubiór i wygląd poprawiają ocenę ,,Przed świtem''. Świetni:  Aro - Michael Sheen, Marek - Christopher Heyerdahl, Kajusz - Jamie Campbell Bower czy niesamowita kreacja Jane - Dakoty Fanning oraz Felixa - Daniel Cudmore.

 Nie bacząc na złe opinie osobiście uważam, że cała seria wnosi coś świeżego do gatunku, ponieważ pokazuje uwspółcześnioną wersję wampirów. Nie jest to dzieło moralistyczne, ale zapewniające małą odskocznię od rzeczywistości. Nie brak też tutaj niespodziewanych zwrotów akcji, jednak historia nabiera sensu, gdy ma się odniesienie do książek i poprzednich części. Uważam, że warto jednak odłożyć wszelkie uprzedzenia na bok, sprawdzić i według własnej skali ocenić. Zrobiło się dużo szumu wokół filmu, praktycznie o nic - ot, kolejna fantastyczna opowiastka o wampirach, dlatego niewiele ma ten film do wizerunku na jaki kreują go media. Zapewne niemałe kontrowersje wywoła tak wysoka ocena z mojej strony.


2 komentarze :

  1. Wyśmienita recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu coś wspaniałego! Powinnaś pisać recenzje zawodowo! Uwielbiam czytać twoje recenzje.

    OdpowiedzUsuń