środa, 14 listopada 2012


 O filmie ,,Nad życie'' głośno było w maju tego roku, za sprawą zekranizowania prawdziwej historii znanej, polskiej siatkarki - Agaty Mróz. Za reżyserię odpowiedzialna była początkująca Anna Plutecka-Mesjasz, a scenariusz napisali: Patrycja Nowak oraz Michał Zasowski. Czy nowicjusze w polskim kinie poradzili sobie z realizacją tej trudnej historii?

 Agata Mróz to utalentowana siatkarka Reprezentacji Polski. Przez przypadek pozna ona Jacka, w którym zakocha się od pierwszego wejrzenia. Z wzajemnością. Problemy w idealnym życiu pojawią się, gdy na jaw wyjdzie ciężka choroba bohaterki - będzie musiała porzucić swoją pasję, zmienić styl życia oraz zawalczyć o to, co kocha.

 Życie pisze najlepsze scenariusze, przykry jest jednak fakt, że muszą mieć podłoże na tak tragicznych wydarzeniach. Pierwsze hasła, która rzucają się na myśl bez zbędnego analizowania filmu: piękny, życiowy i poruszający. Oczywiście, że są jak najbardziej prawdziwe, jeśli jednak bardziej się przyjrzeć dojrzymy kilka błędów czy sprzeczności, których nie wypada przeoczyć lub pominąć. Z historii można było wycisnąć trochę więcej. Przede wszystkim dobrze nas zapoznać z postaciami, które na początku wydają nam się nadzwyczajnie obce. Należało rozwinąć wątek zakochania się Agaty i Jacka. Nie było uczucia, randek ani pocałunków - przenosimy się od razu do sypialni, pomijając pierwsze kroki. Niewiele później ludzie, którzy jak MY widzimy, mało się znają, biorą ze sobą ślub. Początek został bardzo chaotycznie i ,,na szybko'' nakręcony, co psuje dalsze losy, będące już naprawdę dobrą opowieścią.

 Nie chcę oceniać postawy bohaterki, gdyż z jednej strony była nierozważna i bardzo nieodpowiedzialna, ale z drugiej godna podziwu. Podczas pobytu w szpitalu najbardziej brakowało mi gniewu, zwątpienia, oskarżania, strachu, które mogły bardziej realistyczne pokazać co się dzieje z ludzką psychiką podczas wyniszczającej choroby. Wszystko zostało zacieśnione do płaczu w odpowiednich momentach i wspierania się, gdy nakazywał tego scenariusz, dlatego film jest dość schematyczny. Ponadto za bardzo stawiano nacisk na czystość i schludność. Można powiedzieć, że wygładzono chorobę jak tylko się dało. Najbardziej irytującym zjawiskiem, była dobiegająca z głośników muzyka, która nie wszystkim - jak widać - przypadła do gustu.

 Przejdźmy jednak do pozytywnych stron, w których mogę wyróżnić... małą ilość dialogów. Otoczka milczenia nadaje sytuacji powagi. Zachwyca mnie fakt, że wszystko zostało wiarygodnie zrealizowane, nie zdołałam wyczuć nawet nutki tandety czy kiczu. To pokazuje, że historię zrobiono prosto z serca, co najbardziej mi imponuje. Film wywołuje także uczucie ogromnej empatii, z którą trudno sobie w pewnych scenach poradzić.

 Do obsady nie mogłam się przekonać, jednak po przemyśleniu i uświadomieniu sobie realiów polskiego aktorstwa, doszłam do wniosku, że Olga Bołądź w swojej roli Agaty Mróz wypadła całkiem nieźle, dużo musiała nadrabiać mimiką, ale z tym widocznie nie miała większego problemu. Poważnego, odpowiedzialnego, zakochanego po uszy introwertyka - Jacka Olszewskiego odegrał Michał Żebrowski i jeśli ten zabieg był celowy - to świetnie mu się to udało. Co do fizycznego podobieństwa postaci do Agaty i Jacka,  nie mam zastrzeżeń. Danuta Stenka w kreacji Ewy Bieleckiej, doktorki kierowanej przez smutną przeszłość i chęcią niesienia pomocy siatkarce. Może nie zawsze zachowywała się etycznie, ale trzeba przyznać, że piękna przyjaźń się pomiędzy nimi narodziła. Oklepana, choć wzbudzająca pozytywne uczucia postać. Epizody Andrzeja Mastalerza - Dr Zarzycki oraz Marka Kasprzyka - trenera Ryszarda Dudę to poprawnie odegrane role, nic ponad.

 Coby nie mówić złego o realizacji, to jednak trzeba przyznać, że ,,Nad życie'' spisuje się świetnie jako wzruszająca historia. Przekazuje też ważne wartości, choćby o zwykłym oddawaniu krwi, które ratuje ludziom życie. Nie ma hollywoodzkiego przepychu, rządzi prostota. Najważniejsze jednak jest, że zmusza do refleksji nad swoim życiem czy zachowaniem. Kilka razy można się naprawdę wzruszyć, pewne sceny poruszą nawet najtwardszy kamień zamiast serca, dlatego nie szczędźcie łez. Z filmu wynieśmy w formie motta życiowego przesłanie, aby walczyć o rzeczy, które się kocha do samego końca...


1 komentarze :

  1. Po prostu brak mi słów. Film wspaniały, a recenzja również jest świetna!

    OdpowiedzUsuń