niedziela, 1 lipca 2012

Po zakończeniu II wojny światowej Tadeusz dociera na Mazury, które należały do Niemiec, natomiast po wojnie przyłączono je do Polski. Tam zamieszkuje u Róży Kwiatkowskiej, przy okazji informując ją o śmierci męża, której był świadkiem. Róża to samotna i nieszczęśliwa kobieta pragnąca bezpieczeństwa, które Tadeusz może jej dać. Jednak z czasem narodzi się pomiędzy nimi uczucie niemalże niemające szans na przetrwanie.

Nowy film w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, "Róża", to naprawdę ambitne kino, trzymające wysoki poziom. Po ostatnich polskich komediach raczej straciłam wiarę w nasze ojczyste kino, ale ten film jest jak detoks. Niesamowita historia przeniesiona w trudne dla naszego kraju czasy dopełnia całą wizję. Film skupia się głównie na więzi głównych bohaterów i ich emocjach przepełnionych brutalnością otoczenia. Bardzo realistyczne dzieło, w klimacie depresyjnym, a jednak niesamowicie prawdziwym. Zaczyna się dość melancholijnie, postacie są na siebie zamknięte, a przez pierwsze dziesięć minut filmu pada zaledwie kilka słów. Akcja zaczyna się później, jednak nie jest to kino rozrywkowe, lecz psychologiczne. Nie zabrakło także tragedii m.in. scen gwałtu, które powtarzają się w filmie oraz śmierci ukochanych osób. Pokazano też jakie zniszczenia przyniosła wojna, w jakim ubóstwie przyszło tym ludziom żyć.

Obsada nie zawiodła, godna zapamiętania była kreacja Marcina Dorocińskiego jako Tadeusza i wcale nie gorszej Agaty Kuleszy jako tytułowej Róży. Słabość mam do pani Kuleszy, która zachwyciła mnie swoją postacią w tym filmie. Warto wspomnieć o niezwykłych kadrach nakręconych przez Piotra Sobocińskiego. Zimna kolorystyka krajobrazów Mazur oraz porażający wręcz minimalizm jakoś chwycił mnie za serce. Za muzykę odpowiedzialny był Mikołaj Trzaska, lecz płyty ze ścieżką dźwiękową z tego utworzyć nie można. Zdaje się, że w filmie występuje tylko jeden utwór, który wprowadzony jest w odpowiednich momentach i tworzy niesamowity klimat, więc ilość nie ma znaczenia, a jakość. Nie dziwią mnie wcale tak wysokie oceny tego dzieła oraz nagrody, które film zgarnął wręcz masowo, wśród nich znajdziemy Orły czy Złote Lwy. Naprawdę polecam "Różę" dla uświadomienia sobie czym są prawdziwe uczucia. Zamiast kolejnych, współczesnych, komercyjnych gniotów warto zobaczyć sobie właśnie "Różę". Jeśli uważasz, że wiesz coś na temat prawdziwej miłości, brutalności i o tym jak ciężkie może być życie, spójrz na ten film, choćby kątem oka. Z seansu wrócisz zawstydzony i wstrząśnięty. Gwarantuję.



2 komentarze :

  1. Dla mnie Arcydzieło! Naprawdę świetna recenzja i godna pochwały, naprawdę świetna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja jest naprawdę świetna, odpowiednio dobrane słowa i bardzo miło się czyta, naprawdę dobra recenzja.

    OdpowiedzUsuń