wtorek, 19 maja 2015

"Erbarme Dich - Historie pasyjne"
(Erbarme Dich - Matthäus Passion Stories)


Reżyseria: Ramón Gieling
Produkcja: Holandia (2015)
Czas trwania: 99 min (1 h 39 min)
Gatunek: muzyczny
Muzyka: Bach Choir & Orchestra The Netherlands
(dyrygent: Pieter jan Leusink)


Ostatni tytuł w kategorii DocFilmMusic, który wybrałam spośród obejrzanej czwórki, zdecydowanie zasługuje na osobny post. W "Erbarme Dich - Historiach pasyjnych" ceniony holenderski dokumentalista Ramón Gieling ukazuje wpływ "Pasji według św. Mateusza" Jana Sebastiana Bacha na ludzi z różnych warstw społecznych. Własne historie związane z pasją opowiadają uznani artyści: dyrektor opery Peter Sellars, tancerz i choreograf Emio Greco, dyrygent chóru Simon Halsley, malarz Rinke Nijburg, ale także zwyczajni ludzie i amsterdamscy bezdomni, wykonujący amatorsko Bachowską Pasję. Choć punktem wyjścia jest pasja i odpowiedni dla niej styl pełen kościelnej podniosłości, Gieling omawia ją na dwóch, pozornie oddzielnych poziomach: zarówno sacrum, jak i profanum.

Sfera świętości w "Pasji według św. Mateusza" przenika się z wymaganą dla tematyki aurą cudu, którą owiana jest choćby historia przypadkowego spotkania podczas koncertu, niedokonanej aborcji, Goldberg-Variationen łączącej zbiegiem okoliczności pisarkę z Bachem, gdzie przejawiają się wątki związane z przeznaczeniem i nieuniknioną wolą boską. W sferze przyziemnej bez skrępowania porusza się wątki cielesne, zasianego w okresie dojrzewania dystansu do wiary, ale przede wszystkim pojmowania muzyki ze względu na emocje, które wywołuje, a nie narzuconą przez nią pasyjną formę. Niektórzy artyści związani z poszczególnymi partiami oficjalnie przyznają się do niezrozumienia "Pasji według św. Mateusza", jak i samego Bacha, ale dopisują twórczości własną, często osobistą interpretację, która jest przecież kluczem do pojmowania każdej kompozycji. Gieling składa swój dokument tak, że punktem wspólnym wszystkich interpretacji okazuje się smutek, który nie jest siłą destrukcyjną, ale oczyszczającą i uwalniającą, a w kwestii religijnej także sposobem współcierpienia z Jezusem (Kommt, ihr Töchter, helft mir klagen). "Pasja według św. Mateusza", jak i muzyka w ogóle, to przecież nie hermetyczny świat, w którym się zamykamy, ale otwieramy.

Ramón Gieling oprócz tego, że posiada wybitną zdolność słuchania, wyciągania wniosków i szukania między nimi spójności, ma również świetny zmysł do wizualizacji. Kolejne kadry między wypowiadającymi się, a wykonawcami przechodzą z dokładnością i płynnością ruchów muzyków, zachowując jednocześnie wysublimowany klimat Bacha. Nie wiem jak Gieling zdołał z takim spokojem, precyzją i bez większego nadęcia zinterpretować "Pasję według św. Mateusza", wiarę, muzykę oraz zdefiniować wewnętrzny spokój człowieka sztuką płakania. Jeśli istnieje ktoś, kto jest wszystko dłużny Bachowi, to jest to Bóg. A komu w takim razie powinien być dłużny Bach? Ramónowi Gielingowi.


Bądź na bieżąco:


0 komentarze :

Prześlij komentarz