poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Reżyseria: Maria Sadowska
Scenariusz: Katarzyna Terechowicz, Maria Sadowska
Produkcja: Polska (2012)
Czas trwania: 90 min (1 h 90 min)
Gatunek: dramat

Obsada:
Katarzyna Kwiatkowska - Halina Radwan
Eryk Lubos - Eryk Gąsiorowski
Grażyna Barszczewska - Regina Radwan
Dorota Kolak - Maryla
Julia Czuraj - Misia

 8 marca to święto obchodzone jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet. Nie bez powodu tego dnia ukazał się film początkującej Marii Sadowskiej, który nosi nazwę "Dzień kobiet". Dzieło współfinansowane przez Polski Instytut Sztuki Filmowej nie odniosło sukcesu kasowego i przeszło przez polskie kina bez większego echa. Jedni porównują film do odważnej historii Erin Brockovich, a inni wyśmiewają patetyczny nastrój pracy w supermarkecie. "Dzień kobiet" opowiada o Halinie Radwan, która awansuje na stanowisko kierownika sieci sklepów "Motylek". Wraz z uzyskaniem wyższej pozycji uświadamia sobie, że zostaje zmuszana do podejmowania nieetycznych decyzji. Kobieta stanie do sądowej walki z korporacją.


 Podziwiam Marię Sadowską za podjęcie wyzwania i wyreżyserowania "Dnia Kobiet". Poprzedni tytuł "Demakijaż", utworzony przez trzy debiutujące reżyserki i scenarzystki, nie odniósł komercyjnego sukcesu. "Dzień Kobiet" jest - jak się okazuje - jej pierwszym pełnometrażowym filmem, stworzonym na większą skalę. Marię Sadowską podziwiam przede wszystkim za podjętą tematykę obrazu. Reżyserka wybrała świeżą kwestię i trafiła w sedno problemu. O pracy w przeciętnej "Biedronce" krążą już legendy. Poczynając od napiętego harmonogramu godzin, sikaniu w pampersy na kasie, rozładowywaniu ręcznie towaru o ogromnej wadze po ostrą i zaciętą rywalizację między pracującymi. Nie jest tematem tabu, że wymienione rzeczy to chleb powszedni supermarketu. I "Dzień kobiet" nie boi się o tym mówić.


 Na tle pracy w "Motylku" rozgrywa się dramat głównej bohaterki. Halina samotnie wychowuje dojrzewającą córkę, jeździ starym fiatem, a jej życie toczy się od wypłaty do wypłaty. Zaniedbana, z workami pod oczami i męskim podejściem do pracy fizycznej, wzbudza tylko współczucie. Cały film nastawiony jest na wzbudzanie litości, żalu oraz wyrozumiałości. I my się na to nabieramy. Film celnie trafia w tzw. polskie realia i szarą rzeczywistość. Obraz "wypadającej z obiegu" kobiety, która nie ma marzeń i ambicji, przepełniony jest emocjami, oddziałującymi jak magnes. Budzi się w nas społeczna postawa nastawiona na chęć niesienia pomocy. Kibicujemy bohaterce już nie jako kinomaniacy, ale jako empatyczni ludzie. W tym momencie pojawia się konflikt. Spiera się we mnie duch walki o ideę z gustem krytyka. Patrząc na film pod lupą recenzenta - jest to rozdmuchana, wyolbrzymiona historia, a do tego irytująco patetyczna. Film, w którym dziecko gra w gry komputerowe, a później spłaca kredyty z wygranych, wydaje się być mocno naciągnięte.


 Ze strony aktorskiej jest wyśmienicie. Wspaniała i przełomowa kreacja Katarzyny Kwiatowskiej jako Haliny Radwan. Aktorka bardzo dobrze wczuła się w postać, dzięki czemu stworzyła przemyślaną kreację. Na drugim planie świetny - jak zwykle - Eryk Lubos w roli Eryka Gąsiorowskiego. Zawsze dziwił mnie fenomen Lubosa, który mimo że gra role drugoplanowe, nadaje smaku każdej produkcji i jest wyznacznikiem dobrego kina. Na wyróżnienie zasługuje również Grażyna Barszczewska (Regina Radwan). Szczególnie zapadła mi w pamięć postać Maryli, którą odgrywała intrygująca Dorota Kolak.


 Mimo udanej konwencji, w scenariuszu zdarzają się zbyteczne uproszczenia lub niedokończone wątki. Na filmie odbiło się także pospieszne zakończenie, które rozwinięte wcześniej, ulepszyłoby dzieło. Autor zdjęć do "Sali samobójców" czy "Jesteś Bogiem", Radosław Ładczuk postarał się za to o ciekawe kadry. Szczególnie wybiła się tu chłodna, przytłaczająca kolorystyka tworząca nieprzyjemny, męczący klimat. Maria Sadowska wzięła również odpowiedzialność za muzykę, która dopełniła nastroju.


 Starcie dwóch natur zakończyło się wygraną... idei. Uwielbiam filmy, które podsycają w nas ogień małego buntownika i zmuszają do zmian, a także walczenia o swoje. "Dzień kobiet" to obowiązkowa pozycja dla każdego. I nie chodzi tu wcale o piękno filmu, ale o jego głęboki sens i motywację, które ze sobą niesie. Prawdziwe przesłanie "Dnia Kobiet" zawarte jest jednak w cytacie z kultowego "Fight Clubu" - "Dopiero gdy stracimy wszystko, stajemy się zdolni do wszystkiego".


2 komentarze :

  1. Świetna recenzja i wspaniałe podsumowanie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny wybór recenzowanego filmu! Taki, który ukazuje polskie realia jest tym, czego czasami brakuje w repertuarze kin... Bardzo dobrze napisane, gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń