piątek, 16 grudnia 2016

Reżyseria: Stéphanie Di Giusto
Scenariusz: Stéphanie Di Giusto, Sarah Thibau
Produkcja: Francja (2016)
Czas trwania: 108 min (1 h 48 min)
Gatunek: biograficzny, dramat, muzyczny

Obsada
Soko - Marie-Louise Fuller
Gaspard Ulliel - Hrabia Louis d'Orsay
Mélanie Thierry - Gabrielle Bloch
Lily-Rose Melody Depp - Isadora Duncan
François Damiens - Edouard Marchand


Reżyserski debiut Stéphanie Di Giusto, to historia biograficzna przypominająca o znanej w czasach Belle Époque tancerki Marie-Louise Fuller. Choć w Polsce znana jest raczej w kręgach środowiska tanecznego, to wówczas w zachwyt nad nią wpadli bracia Lumière, Toulouse-Lautrec czy Auguste Rodin. Film przedstawia Loïe w czasach dzieciństwa, dorastania, ale największą uwagę skupia na jej drodze na szczyt - kiedy cały swój wysiłek wkładała w rozwój swojego znaku rozpoznawczego, którym był taniec serpentynowy.

W początkowym etapie opowiadania historii, ze względu na zbyt dynamiczne tempo i przeskoki czasowe, bohaterka filmu zdaje się niemal ginąć pod ciężarem własnej historii. Reżyserka stabilizuje swoją opowieść dopiero w momencie pierwszych, poważniejszych kroków w stronę realizowania marzeń przez Marie-Louise Fuller. O ile ten późniejszy zastój czasowy wydaje się pozytywnie wpływać na odbiór filmu, to na drodze do emocjonalnego zaangażowania stają kolejne przeszkody. Sposób przedstawienia nawiązywanych relacji oraz przytrafiających się sytuacji wznosi opowieść o tancerce na tak wysoki poziom filmowej sztampy, że ciężko przyswoić sobie fakt, iż jest to historia biograficzna. Niedokończone i niejasne wątki z mężczyznami (Hrabia Louis d'Orsay), niewykorzystany potencjał młodej i utalentowanej przeciwniczki, Isadory Duncan, składają się na to, że widz zostaje daleko poza przedstawianą historią.


Zaangażowania emocjonalnego nie gwarantują też aktorki, które odgrywają główne postaci w "Tancerce". Charyzmatyczna Soko pomimo wielkich starań nie wychodzi ze sfery obojętności z jedną miną, a pasja i upór jej bohaterki widoczne są dopiero w scenach, w których dosięgają ją kontuzje i skutki występowania przy mocnym oświetleniu. Debiutująca w tym roku na dużym ekranie Lily-Rose Melody Depp choć odnajduje się w roli wyrachowanej i utalentowanej tancerki, to nie potrafi ukryć braku jakiegokolwiek doświadczenia aktorskiego.

Najbardziej zachwycającym elementem całej "Tancerki" są za to zdjęcia Benoîta Debiego, często współpracującego z Gasparem Noé. Wszystkie cechy i emocje, począwszy od wielkiej wrażliwości, przez pasję, determinację, aż po wyniszczającą zazdrość, które wypływają z ekranu, mają swoje źródło właśnie w kadrach belgijskiego twórcy. Dopełnione odpowiednią grą świateł i solidną, muzyczną oprawą, tworzą wizualny raj, w którym można zapomnieć o reszcie mankamentów. Szkoda tylko, że magnetyzujące momenty tanecznej ekstazy trwają tak krótko, że ustępują słabo poprowadzonej historii. Gdyby Stéphanie Di Giusto intuicyjnie dała się ponieść wrażliwości obrazów, być może powstałby film o wielkiej pasji i wielkim poświęceniu. Zamiast tego zaserwowano XIX-wieczną wersję american dream, która nie dość, że składa się z najbardziej oklepanych motywów, to na dodatek ogrywa je w banalny sposób. Na koniec chce się tylko westchnąć z bólem, że nieprzeciętny potencjał historii Marie-Louise Fuller został oprawiony zwyczajną, przeciętną produkcją.



Seans filmu dzięki uprzejmości:
Następny
Ostatni post
Poprzedni
Starszy post

0 komentarze :

Prześlij komentarz