Scenariusz: Maciej Bochniak, Mateusz Kościukiewicz
Produkcja: Polska (2015)
Czas trwania: 107 min (1 h 37 min)
Gatunek: komedia, muzyczny
Obsada:
Dawid Ogrodnik - Tomek
Piotr Głowacki - "Rudy"
Joanna Kulig - Anka "Gensonina"
Tomasz Kot - Daniel Polak
Aleksandra Hamkało - "Mikser"
Gdyby ktoś kilka tygodni temu powiedział mi, że znajdę się na projekcji "Disco polo", nie uwierzyłabym. Na mój sceptycyzm wpływały bardzo ryzykowne zwiastuny reklamowe, pierwsze opisy fabuły, kiczowaty plakat i mało znane nazwisko za kamerą komercyjnego filmu. O wizycie w kinie zadecydowały zatem wyłącznie pozostałe do wykorzystania bilety. Pierwsze minuty inspirowane "Aż poleje się krew", to z jednej strony zwód reżysera mający na celu oszukanie widza w opowiadanej historii, wyśmianie inspiracji Polaków zachodnią kinematografią i równocześnie smaczek dla obytego we współczesnym kinie widza. Miała być powaga i patos, pot i łzy, po czym od razu nastąpił wybuch. Reżyser zdaje sobie sprawę, że mieszanka, której dokonuje na ekranie jest zafałszowanym, odległym dla polskiego widza obrazem i wraca do jego ojczystej historii, uderzając z głośników zespołem Bad Boys Blue z "You're a woman, I'm a man".
Widz zostaje przeniesiony do zupełnie innej rzeczywistości: kolorowej, z tanim przepychem i fantazyjnością, jakiej się w ogóle nie spodziewał. Nagromadzenie takich ilości kiczu powoduje na początku szok, poczucie zażenowania oraz wielki dyskomfort przystosowania się do szalonych lat disco. Dopiero po wyjściu z aury oniemienia zaczynają się zarysowywać kontury występujących postaci. Żądny kariery Tomek (świetny Dawid Ogrodnik) namawia swojego nieśmiałego przyjaciela Rudego (coraz lepszy w drugoplanowych rolach, Piotr Głowacki), aby wspólnie założyć zespół i podbić Polskę hitami disco polo. Główny wątek historii z serii american dream (a raczej polish dream '90) staje się tylko tłem dla świetnie zapisanych przez Mateusza Kościukiewicza wydarzeń pobocznych. Wspomniany przepych oraz kicz po pewnym czasie zaczyna tworzyć harmonijny ład i mienić się blaskiem różnorodnych, ale pasujących do siebie kolorów. Kolejne zaloty w stronę widza w postaci wycinków z "Titanica", pierwszorzędnego akcentu z "Funny Games", postacią odgrywaną przez Tomasza Kota oraz coraz mocniejszym oderwaniem od rzeczywistości, to jedne z lepszych aspektów tego filmu.
Choć "Disco polo" jest gatunkowo filmem typowo muzycznym, ciężko go w ogóle oceniać w tej kategorii. Niewiele tam prawdziwych hitów disco tamtego okresu, którymi karmili się wówczas masowo Polacy, za to dużo muzyki tego gatunku po tzw. odrodzeniu, czyli stylu Tomasza "Niecika" i Weekendu. Od kolejnych nowoczesnych przebojów uwagę odwracają zdjęcia Tomasza Naumiuka i znakomita scenografia, które podkręcają jeszcze bardziej skrajność całości. Już dawno polskie kino rozrywkowe nie było tak lekkie, ironiczne, pozytywne i energetyczne. Czyżby szykował się kolejny przełom w naszej kinematografii?
jak to czasem warto trochę sobie odpuścić sceptycyzm ;) ja akurat na film bardzo czekałąm, oglaąłam wcześniej dokument Bochniaka i wierzylam w jego fabułe. Strasznie mi sie podobało, że film jest inny niż to do czgeo jesteśmy przyzwyczajeni, taki przerysowany i absurdalny chwilami, licze teraz na wiecej takich odwaznych rozrywkowyc filmow :)
OdpowiedzUsuńŚwietna polska komedia. Bedzie klasykiem ---> http://discopolo.lt.pl
OdpowiedzUsuń